FOMO to skrót od angielskiego Fear of Missing Out, czyli strachu przed przegapieniem informacji oraz pozbawieniem dostępu do niej, odłączeniem od jej źródła. Po raz pierwszy terminu użył Dan Herman w połowie lat 90. XX wieku, w celu określenia „obawy przed niewykorzystaniem wszystkich dostępnych możliwości i jednocześnie utratę spodziewanej radości, związanej z wyczerpaniem wszystkich tych możliwości”. Autor nazwy nie łączył tego rodzaju strachu jedynie z mediami społecznościowymi, wpłynęły na to takie gazety jak „New York Times” i „The Guardian”.
Jednak z najbardziej
rozpowszechnionej definicji FOMO, stworzonej przez badacza tego fenomenu
współczesnej kultury cyfrowej Andrew Przybylskiego wynika, że należy rozumieć
go jako „wszechogarniający lęk, że inne osoby w danym momencie przeżywają
bardzo satysfakcjonujące doświadczenia, w których ja nie uczestniczę”. Zatem
może ono dotyczyć również innych form aktywności ludzkiej, na przykład strachu
przed niemożnością uczestniczenia w koncercie, wydarzeniu kulturalnym, absencji
w trakcie kursu lub innych istotnych zjawisk, bazujących na przekazie informacji
lub bezpośredniej komunikacji międzyludzkiej.
Wszyscy
jesteśmy sFOMOnizowani
Korzyści, jakie dały nam smartfony i stały dostęp do internetu są
oczywiście niepodważalne. Chociażby aspekt prostoty i szybkości w obsłudze.
Równocześnie stworzyły różne zagrożenia, które mają realny wpływ na nasze
codzienne życie i psychikę. Tematykę samego uzależnienia od sieci poruszyłem
już we wcześniejszym wpisie, natomiast tu chciałbym skupić się na efekcie FOMO,
który jest skorelowany z siecioholizmem. Jest on również określany jako
uzależnienie od informacji i jak wspomniałem, dotyka konsumentów różnych
mediów, ale siła oddziaływania u przeciętnego użytkownika smartfona jest
nieporównywalnie większa, niż w przypadku telewizji.
Osoby, u których syndrom
się objawia, korzystają ze smartfona m.in. zaraz po przebudzeniu, podczas
spożywania posiłków, w trakcie drogi do pracy/szkoły, przed pójściem spać, czy
w trakcie spotkań ze znajomymi. Nieustannie sprawdzają informacje oraz intensywnie
i długo korzystają z portali społecznościowych. Mają też konta na więcej niż
jednej witrynie społecznościowej. Większa liczba osób o wysokim wskaźniku FOMO
podejmuje w Internecie czynności jako sposób na zabicie nudy. Syndrom jest też
uznawany za przyczynę zachowań związanych z samymi urządzeniami tj. impulsywne
odblokowywanie smartfona bez konieczności korzystania, nagminne kontrolowanie
godziny (w domyśle sprawdzanie, czy nie pojawiło się jakieś powiadomienie).
Domyślam się, że spora część
ludzi wykazuje takie zachowania i jest tego zupełnie nieświadoma, albo jedynie
czasami zauważa, jakie ma nawyki. Też do niedawna nie zwracałem na nie uwagi.
Warto jednak spojrzeć na to z szerszej perspektywy. Wiem, że to nie najlepszy
okres, ale spróbujcie poobserwować ludzi Wam znanych i obcych. Zobaczcie jak w
grupkach osoby siedzą obok siebie i w milczeniu przewijają palcem po ekranie.
Mnie osobiście zawsze wkurzało i irytowało, jak mój rozmówca wyciąga telefon w
trakcie, gdy mówię. Z drugiej strony, nie zawsze jest to oznaka lekceważenia, po
prostu umysł jest już tak sFOMOnizowany, że mimowolnie kieruje uwagę na
wyciągniecie telefonu i sprawdzenie, co nowego się pojawiło. Zresztą pomyślmy o
tym, ile czasu wykorzystujemy w sieci na niezbędne sprawy, a ile na "tylko
sprawdzę". I sprawdzamy po kolei FB, Twittera, Instagrama, Snapchata. To
są właśnie efekty FOMO. Chcemy być na bieżąco. Ile razy jest tak, że mimowolnie
pomyślimy o jakimś mailu i odruchowo wyciągamy telefon. Często, gdy jadę
autobusem/tramwajem, zdaję sobie sprawę, że w danej chwili wyglądam tak:
I wtedy mój mózg (z pomocą układu dopaminowego, o którym popełniłem
też wpis) wkracza do akcji racjonalizując to sobie np. inne osoby też tak wyglądają,
co mam niby robić, tylko szukam piosenki, zaraz będę szedł to wyłączę (ta
jasne). I przewijam tablicę dalej...
Autodiagnoza
Badacze zjawiska FOMO stworzyli różne narzędzia poznawcze. Ich
założenia są bardzo proste, opierają się na kilku kryteriach. Wybrałem dla Was
jedno z najprostszych. Spróbujcie odpowiedzieć na nie szczerze, szczególnie gdy
sądzicie, że wszystko macie pod kontrolą:
- Impulsywnie sprawdzam media elektroniczne, kiedy jestem z innymi osobami.
- Sprawdzam, co się dzieje w portalach elektronicznych, kiedy tylko mogę się zalogować, na przykład bez żadnego powodu.
- Sprawdzam media społecznościowe, kiedy mam zajęcia/gdy realizuje zadania i obowiązki.
- Sprawdzam, co się dzieje w Internecie, kiedy jestem samotny/a.
Swoją drogą, dużo oczywiście zależy od jakości Waszego życia. Na pewno
czerpiąc z niego garściami, żyjąc jego pełnią, nie potrzebujemy sprawdzać FB
zaraz po przebudzeniu. Zakładam jednak, że jesteście tu, bo w jakiś sposób
Wasza „relacja” ze smartfonem stała się uciążliwa. To jest między innymi efekt
FOMO. Ale spokojnie, to normalna reakcja. Zdecydowana większość z nas nie jest,
mówiąc analogicznie, nałogowymi alkoholikami i potrafi powiedzieć dość. Jednak
nawyki, które opisuję, nie są nieszkodliwe i warto je zastąpić. I tego Wam
wszystkim życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz