W dzisiejszym wpisie chciałem poruszyć
zagadnienie uzależnienia od strony naukowej. Nie jest to takie oczywiste jak
myślałem. Naukowcy wciąż spierają się nad charakterystyką i kryteriami
uzależnienia. Część z nich zauważa, że internet i dostęp do niego jest tak
zmienny, że bardzo ciężko jest scalić problem w jedną całość. Spójrzmy
chociażby na nałóg pornografii. Można znaleźć ją w czasopismach czy w
telewizji. Owszem, w sieci mamy nieustanny dostęp do nowych treści, więc bodźce
są silniejsze, ale to nadal nałóg od pornografii, a nie od pornografii w
internecie. Z analogicznych założeń powstał termin FOMO (z ang. „fear of
missing out”), o którym będziecie mogli przeczytać niżej. Ale najpierw trochę
historii.
„Siecioholizm” był tematem wielu badań pod koniec
XX w. Mnie nie było jeszcze na świecie :)
Już w 1995! roku Ivan Goldberg stworzył grupę wsparcia, gdy zwrócili się
do niego o pomoc znajomi, borykający się z nadmiernym spędzaniem czasu w
internecie. Z początku bagatelizując problem, szybko zmienił zdanie i zajął się
nim na poważnie. Według jego „definicji”:
Uzależnienie od
internetu (IAD) przejawia się jako nieadekwatny model wykorzystania sieci,
który powoduje znaczne osłabienie lub przygnębienie i objawia się przynajmniej
trzema opisanymi symptomami w ciągu 12 miesięcy:
•
Tolerancja rozumiana
jako:
• uzyskanie tego samego stopnia zadowolenia wymaga
coraz dłuższego korzystania z internetu
• wyraźny, stopniowy spadek satysfakcji osiąganej
podczas przebywania w sieci przez taką samą ilość czasu
•
Objawy
odstawienia:
• ograniczenie korzystania z internetu jest dla
danej osoby ciężkim i trwałym przeżyciem
• charakterystyczne symptomy odstawienia:
•
pobudzenie
psychoruchowe
•
niepokój
lub stany lękowe
•
obsesyjne
myślenie o tym, co się dzieje w sieci
•
fantazje i
marzenia senne dot. internetu
•
celowe lub mimowolne
poruszanie palcami w sposób charakterystyczny dla pisania na klawiaturze
Rok
później podobną tematyką zajęła się Kimberly Young i to właśnie ona
uznawana jest za prekursorkę badań nad uzależnieniami komputerowymi
oraz duży autorytet w tej dziedzinie. Potraktowała ten nałóg podobnie
do uzależnienia od hazardu, przeprowadziła badania na grupie 496
respondentów, które pozwoliły wyodrębnić typy uzależnienia komputerowego:
•
erotomanię internetową – przebywanie w sieci w celu
znajdowania treści erotycznych bądź pornograficznych;
•
socjomanię internetową – nałogowa potrzeba kontaktów
społecznych poprzez Internet;
•
przeciążenie informacyjne – nieprzemożna potrzeba pobierania
informacji;
•
uzależnienie od komputera;
•
uzależnienie od sieci internetowej;
Badania K. Young
pozwoliły wyodrębnić także grupę osób zagrożonych, którymi okazali się być
bezrobotni mężczyźni oraz kobiety w średnim wieku, które prowadzą
swoje gospodarstwo domowe.
25 lat temu, gdy
Telekomunikacja Polska uruchomiła numer 0-20-21-22, czyli połączenie do
internetu za pomocą modemu i linii telefonicznej, a raptem 15% populacji USA
miało dostęp do internetu, amerykańscy psychiatrzy już opisali uzależnienie
komputerowe i podzielili je na kategorie. Nie chodzi mi o porównywanie Stanów
Zjednoczonych z naszym krajem, przyczyny przepaści są wszystkim znane. Szokują
mnie wnioski, jakie wysunęli uczeni przy ówczesnym poziomie technologii i
dostępu do sieci. W dzisiejszym, w pełni zinformatyzowanym świecie, mają pewnie
pełne ręce roboty.
Mam pewne spostrzeżenie, do przemyślenia przez Was. Pewnie niejednokrotnie
zaobserwowaliście tzw. ludzi-zombie, czy to wpadających na Was na ulicy, czy
wchodzących wprost pod koła samochodów, wszyscy wpatrzeni w ekrany smartfona.
Problem jest i rośnie na naszych oczach. Tymczasem, co mocno mnie zszokowało,
jedynym oficjalnie uznanym schorzeniem jest uzależnienie od gier wideo, wpisane
przez WHO w 2018 r. do ICD-11 (Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów
Zdrowotnych). Jak tłumaczy część ekspertów, tylko gry wideo są
bezpośrednio skorelowane z urządzeniami komputerowymi i internetem. Resztę
"używek", czyli pornografię, informację można zażywać z innego
źródła. Spójrzmy na to z innej strony. Jak mówi przysłowie, kto ma media ten ma
władzę. Kto ma media, może kontrolować informacje. Czy tym nad nami po prostu
nie opłaca się ogłaszać uzależnienia jako schorzenia? W końcu łatwiej się
steruje stadem baranów.
Tym refleksyjnym akcentem zakończę dzisiejszy wpis. Poniżej
znajdziecie linki do artykułów naukowych, z których czerpałem. Możecie tam
znaleźć więcej informacji nt. pierwszych badań nad uzależnieniem i różnych
narzędzi diagnostycznych. Kolejny wpis będzie o diecie :) Ale nie tej
żywieniowej, tylko diecie niskoinformacyjnej. Myślę, że temat bardzo na czasie.
Jeżeli przeraża Cię lub dosyć masz ciągłego klepania o koronawirusie, ten wpis
jest dla Ciebie.
Źródła:
Źródła:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz